Niedobór zawodowych kierowców pozostaje strukturalnym wyzwaniem branży transportowej, które nie zniknęło nawet podczas dwuletniego (2022-2024) spowolnienia aktywności w sektorze. Według danych dostępnych na stronie Parlamentu Europejskiego, w 2024 roku na terenie całej Europy odnotowano ponad 500 000 wolnych posad dla kierowców zawodowych.
Starzejąca się kadra
Problem niedoboru kierowców zawodowych nie dotyczy już tylko zachodniej części Starego Kontynentu. Coraz wyraźniej jest on odczuwalny również w jego wschodnim oraz centralnym rejonie. Jak zauważają eksperci z firmy sennder, cyfrowego operatora logistycznego działającego na terenie Europy, populacja kierowców zawodowych starzeje się. Branża nie jest w stanie przyciągnąć wystarczającej liczby młodych ludzi, by zapewnić równowagę między napływem nowych pracowników a odpływem osób odchodzących na emeryturę. Średnia wieku wśród europejskich kierowców to obecnie ok. 47 lat. Co więcej, jedna trzecia tych pracowników przekroczyła już 55 rok życia. Kierowcy ci odejdą więc na emeryturę w przeciągu dekady, w rezultacie czego branża może znaleźć się w niezwykle trudnej sytuacji.Bariera finansowa dla młodych
Jedną z głównych przeszkód w pozyskiwaniu młodych kierowców są wysokie koszty uzyskania niezbędnych uprawnień zawodowych. Według danych IRU koszt uzyskania prawa jazdy kategorii C/C+E oraz kwalifikacji zawodowych w Europie jest 3,7 razy wyższy niż wartość średniej miesięcznej płacy minimalnej na kontynencie. Próg wejścia do branży w Polsce może przekraczać nawet 15 000 zł. Na tę kwotę składają się koszty kursów na prawo jazdy kategorii C i C+E, badania lekarskie oraz psychologiczne, a także uzyskanie kwalifikacji wstępnejKoszty dekarbonizacji transportu Codzienne koszty operacyjne ponoszone przez firmy transportowe systematycznie rosną w całej Europie. W coraz większej liczbie krajów wprowadzane są opłaty drogowe uzależnione od emisji CO2 generowanej przez pojazdy. System ten obowiązuje już w siedmiu państwach UE: Niemczech, Czechach, Austrii, na Węgrzech, a także w Szwecji, Danii i Holandii. Nacisk na dekarbonizację odbija się także na cenach samych pojazdów. Jak podkreślają eksperci z firmy sennder, europejscy producenci samochodów ciężarowych stoją przed bezprecedensowym wyzwaniem. Unijne cele redukcji emisji CO2 o 15% do 2025 r. i o 45% do 2030 r. względem poziomu z lat 2019-2020 nie mogą zostać osiągnięte jedynie poprzez modernizację silników Diesla. Według szacunków Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów, do 2030 roku flota bezemisyjnych ciężarówek w Europie musi wzrosnąć do około 400 000 pojazdów. Tymczasem pod koniec 2023 roku było ich zaledwie 13 500.
Istotną barierą w transformacji flot pozostają koszty zakupu pojazdów elektrycznych. Ciężarówki z napędem elektrycznym są 2-3 razy droższe od konwencjonalnych i osiągają ceny rzędu 250 000 do 350 000 euro. Rok 2025 zapowiada się jako punkt zwrotny dla europejskiego transportu drogowego. Decyzje podejmowane przez firmy i regulatorów w najbliższych miesiącach ukształtują kondycję branży na kolejną dekadę. Przyszła konkurencyjność sektora zależy od strategicznych inwestycji w trzy kluczowe obszary: szkolenie nowych kadr, innowacyjne technologie oraz transformację w kierunku niskoemisyjnych flot.
Źródło: Sennder