Wicepremier Gawkowski zaproponował, aby pracodawcy samodzielnie sprawdzali uprawnienia swoich kierowców poprzez codzienne wpisywanie danych w specjalnym systemie online. Alternatywnie zapowiedział stworzenie API, które miałoby umożliwić firmom budowę własnych aplikacji do automatycznego pobierania danych z CEPiK. Prezes TLP, Maciej Wroński, nie kryje rozczarowania takimi propozycjami, które określa mianem absurdalnych i nieprzystających do rzeczywistości.
Codzienne ręczne sprawdzanie danych miliona kierowców w systemie oznaczałoby dla polskiej gospodarki koszt ponad półtora miliona roboczogodzin miesięcznie, co przekłada się na około 50 milionów złotych. Z kolei korzystanie z API, które wymaga opracowania dedykowanych aplikacji, jest poza zasięgiem większości mikroprzedsiębiorców z branży transportowej, szczególnie w czasach kryzysu wyjaśnia Maciej Wroński.Transport i Logistyka Polska od dawna postuluje, by system CEPiK automatycznie informował pracodawców o zatrzymaniu, cofnięciu lub zawieszeniu uprawnień ich kierowców. Jest to rozwiązanie proste, skuteczne i dostępne dla wszystkich firm, niezależnie od ich wielkości. Tymczasem rząd proponuje pracochłonne i kosztowne alternatywy, które w praktyce są niewykonalne dla większości przedsiębiorców.
Branża transportowa, mimo licznych problemów, liczy na konkretne działania rządu w tej sprawie. Prośba TLP o wprowadzenie automatycznych powiadomień jest jasna i dobrze uargumentowana – jej realizacja mogłaby nie tylko ułatwić życie przedsiębiorcom, ale również zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Wicepremier Gawkowski zamiast mnożyć przeszkody, powinien wsłuchać się w głos ekspertów i wprowadzić realne zmiany.