Josephs.ScotBorowiak Properties LtdToll House Properties Ltd

Mówisz, że spedytor to Twój wróg?

Utworzona: 2023-12-26


To kilka zdań od osób z drugiej strony barykady, zza biurka. Zanim wylejesz cysternę hejtu może starczy Ci odwagi i spróbujesz spojrzeć na transport ich oczami?

Przedstawiam Ci kilka opowieści ze świata spedycji, który choć pokrewny transportowi i od niego wzajemnie zależny, wcale nie łączy się z nim tak jasno, nie specjalnie się z nim zazębia i tylko pobieżnie przenika.

SPEDYTORKA

📌Rekin Transportu - relacja Karoliny
Idziesz do pracy, do nowopowstałej firmy. Niby fajnie bo wszystko nowe, dobry sprzęt, biuro, ekspres do kawy, widoki na przyzwoitą wypłatę i wyzwania. Lubisz wyzwania, jesteś ambitna. Wszystko to fajne, tylko jeszcze nie wiesz, że właściciel twojej nowej firmy, to rekin transportu spod Sieradza. Co to znaczy? Że koleś, który pół życia dorabiał się na rolnictwie nagle poszedł w transport. Nie wie nic, bo zna cenę kapusty i jabłek, ma szmal, bo sprzedał pola pod zabudowę deweloperowi i teraz chce go pomnożyć w transporcie, Kiedyś, lata temu w wojsku zrobił „C” i wydaje mu się, że wie wszystko o transporcie. Nie zna języków, z komputera umie może wystawić fakturę, obejrzeć coś na YouTube i tyle. Nie chwyta, że ciężarówki, które wziął w leasing nie jeżdżą same, że prowadzą je żywi ludzie, którzy mają swoje prywatne życie.

Kiedy rzucasz tę robotę? W chwili, gdy kierowca mówi ci, że się żeni. Nie, nie z Tobą. Nie, nie jesteś z nim w ciąży, nie łączy was romans. Ledwo chłopaka znasz z widzenia. Po prosty twój rekin transportu wziął ładunek ze zrzutką w sobotę, przypisał go właśnie temu chłopakowi, który bierze ślub tego dnia i teraz pyta go na głośnomówiącym, czy mógłby o 14:00 zrzucić, a potem jechać się żenić. Chłopak mówi, że nie, ale twój rekin transportu jest nieugięty, nalega i straszy zwolnieniem. Kierowca mówi, że zadzwoni i spyta, czy da się ślub przesunąć o te dwie godziny. Rekin promienieje, zaczyna chwalić kierowcę za postawę w pracy. Przez głośnomówiący słychać tylko: chybaś ochujał frajerze, żebym ja własny ślub przekładał. Później, gdy będziesz zeznawała w Sądzie Pracy okazuje się, że rekin transportu nie wiedział, ze pracownikowi należy się ustawowo wolne na ślub. Ale wtedy pracujesz już gdzie indziej.

📌Szczena. Relacja Zosi
Szczena była słynna w mieście. Do stanowiska współwłaścicielki firmy transportowej wyniósł ją romans z młodszym właścicielem firmy. Szła po trupach, rozbijając małżeństwa: swoje i jego, robiąc to przy jego żonie, która pracowała obok, w księgowości firmy. Szczena była bezczelna, wyuzdana, ubierała się jak mediolańska dziwka spod La Scala i uważała, że zadaje szyku nowym, czerwonym sportowym autem. Nowi kierowcy, którzy przychodzili do pracy, myśleli, że szef zamawia sobie do biura luksusową dziwkę. To był ten poziom. Dlaczego Szczena? Bo miała bardzo szeroki uśmiech podkreślony upiornie krwistą kredką do ust. Jak bardzo była pusta i bezduszna?

Raz w miesiącu odbywało się spotkanie połączone z wypłatami, nagrodami, takie dwie godzinki z kawą i ciastem, trochę śmiechu, kilka słów od szefa i kto miał sprawę do dyrekcji to wtedy mógł pogadać. Zwyczajem było, że w takiej rozmowie uczestniczył spedytor prowadzący kierowcę (w sumie oczywiste, gdy temat dotyczył pracy, ale nie konieczne gdy szło sprawy prywatne lub inne). Odpadłam, dosłownie odpadłam, gdy na takim spotkaniu kierowca powiedział wprost, że rozwodzi się z żoną, że nie ma gdzie mieszkać, potrzebuje 1500zł pożyczki na kaucje. Poprosił, żeby firma też od razu przelewała alimenty na dziecko na konto byłej żony, bo jemu w trasie będzie trudno to robić i zapytał, czy dopóki się nie ogarnie może parkować prywatne auto w bazie, bo nie ma gdzie. Co powiedziała Szczena? Jak nie masz rodziny, to nie musisz już zjeżdżać na weekendy? Pytanie zadane naturalnym, zwykłym głosem, żadnego poczucia nietaktu, złego zachowania. To była jej jedyna reakcja. Szef miał na tyle przyzwoitości, że ją wyprosił, dał mu tę pożyczkę, klepnął te alimenty i parkowanie. Chłopak zorientował się z kim gra, pozałatwiał co musiał, biegusiem spłacił pożyczkę i tyle go było w firmie. Mnie zresztą też.

📌Więzi. Opowieść Hanki
Kiedy zostajesz spedytorką w małej firmie, to jest tak, jakbyś weszła w dużą rodzinę. Kierowcy, których prowadzisz nie są tylko numerami, stają Ci się bliscy w specyficzny sposób, bo kiero zgłasza ci, że za miesiąc córka ma 18.urodziny, że chce wolny piątek, bo szykują imprezę. Planujesz mu zjazd na czwartek po południu i faktycznie zjeżdża o czasie. Ponieważ zapisałaś w kalendarzu, że chodzi o osiemnastkę trochę machinalnie składasz też grzecznościowo życzenia dla tej córki, bo przecież własną 18 pamiętasz. W sobotę wieczorem na twój Messenger wpadają zdjęcia z imprezy. Niby nic, ale nawiązała się więź. Wiesz o kierowcy tyle, że jesteś z nim na ty, mimo różnicy wieku i zawsze witacie się uśmiechem, gdy się widzicie.

Twoja koleżanka z pracy zachodzi w ciążę. Zastępujesz ją, bo przecież to normalne, że dziewuszyna od czasu do czasu musi iść do lekarza, na badania. W końcu, gdy na świat przychodzi brzdąc, a młoda mama, gdy już wydobrzeje, przywozi go do pracy w koszyku udekorowanym pampersami czeka na nią tyle kopert, ilu pracowników liczy firma, w każdej drobna kwota, 20-50zł, takie pępkowe od kolegów i koleżanek z firmy, żeby dziecku nigdy nie brakło kasy. Powstaje więź międzyludzka.

Ten chłopak z zielonej Scanii dziwnie na ciebie patrzy. Ty widzisz w nim kolejnego sympatycznego kierowcę, nie wiesz, nie domyślasz się, że on w tobie kogoś więcej. Jesteś samotną matką zaraz po trzydziestce, pozbierałaś się po mężu alkoholiku, a terapię zakończyłaś dawno temu. Przywykłaś do samotnego życia z dzieckiem. Jest dobrze, życie płynie jednostajnie i cicho. Ładny ten chłopak z zielonej Scanii. Nadchodzą święta. Tuż przed końcem firmowego śledzika ten ładny chłopak z zielonej Scanii podaje ci duże pudełko opakowane w świąteczny papier. W środku jest wóz strażacki dla twojego syna. Duży, czerwony, z drabiną i wężami. Nie wiesz, czy byłoby cię stać na taki prezent dla dziecka. Zamieniacie parę słów, ale w gromadzie rozbawionych współpracowników i przedświątecznym ferworze trudno porozmawiać spokojnie. W drugi dzień świąt twój syn i ten ładny chłopak z zielnej Scanii bawią się tym wozem na dywanie pod choinką. Twój syn siada na jego kolanach, bo dziecko ufa instynktownie. Ładny chłopak z zielonej Scanii rzuca Ci szybkie spojrzenie. Czerwienisz się, spuszczasz wzrok. Powstała więź miedzy tobą, twoim dzieckiem, a tym ładnym chłopakiem z zielonej Scanii.

📌Szorstka, męska przyjaźń. Relacja Tomka.
Przyszedłeś do pracy na 8:00. Przez 8 godzin z krótką przerwą na kawę ogarniałeś załadunki, rozładunki, kolejne zlecenia, telefony, maile, komunikatory. Przychodzi upragniona 16:00. Wychodzisz do domu. Myślisz, że już skończyłeś pracę, bo zamknąłeś za sobą drzwi od biura? Nic podobnego. Telefon może zadzwonić w każdej chwili. Może się zdarzyć awaria, wypadek, opóźniony załadunek, odmowa rozładunku, cokolwiek. Dojrzały, wytrawny kierowca zadzwoni do ciebie, gdy już sam wyczerpie możliwości samodzielnego działania i potrzebuje wsparcia. Młody będzie dzwonił z byle czym, dopóki nie dojrzeje, albo nie pozna w firmie i nie zakumpluje się z innymi kierowcami z firmy, którzy podpowiedzą mu jak postąpić w danej sytuacji. Będzie dzwonił, aż nie przestanie się bać podejmować decyzji. Dlatego każdy woli pracować z objeżdżonymi drajwerami, takimi, których określa się mianem „bezobsługowych”. Problem i konflikt na linii spedytor – kierowca zasadza się na tym, że spedytor przyjmuje ładunek, ale go fizycznie nie widzi; widzi tylko fizyczne dane, długość, szerokość, wysokość, ciężar, czasem wie, że to maszyna, czasem, że niestandardowa paleta, innym razem beczki, czy cokolwiek innego, czasem nie wie nawet tego. Jak nałoży ci się na siebie kilka takich przypadków w ciągu dnia, to masz Armagedon. Kierowca często tego nie rozumie, że ktoś podał dane z dupy, że spedytor nie wymyślił wymiarów towaru sam, tylko powtórzył informacje podane przez kogoś innego, kto w najlepszej wierze podał mu je, bo takie dane otrzymał od firmy. Przez ile rąk, głów i komputerów przeszła ta informacja, nim dostał ją kierowca? W każdym razie czasem dochodzi do sytuacji, gdy jako spedytor, stojąc już pod ścianą muszę zadać kierowcy pytanie: damy radę coś z tym zrobić? Sens tego pytania jest głębszy: czy możesz zrobić coś, co naruszając przyjęte reguły pozwoli nam zabrać ten ładunek nie ryzykując za bardzo? Jeśli kierowca mówi, ze spróbuje, ale żeby potem nie było na niego, to zapisuję mu plusa. Ogromnego. Jeśli kiedykolwiek będzie potrzebował wsparcia w jakimkolwiek temacie, to stanę na uszach, ale mu pomogę.

W każdym razie jest 16:00 i idziesz do domu. Myślisz, że masz już wolne, że skończyłeś na dziś? Nie. Pójdziesz spokojnie spać, gdy ostatni kierowca, którego prowadzisz zjedzie na parking i wbije pauzę w tachograf. Do tej chwili jesteś do dyspozycji kierowcy, tak jak kierowca dla ciebie, bo zawsze może się coś stać. Szorstka, męska przyjaźń.

Autor: Marek Wers
Do ulubionych
FIRMOWY SPOTLIGHT
Hellmann


NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

NASZE WYWIADY, OPINIE i RELACJE

Photo by Josh Hild from Pexels