Co jest najtrudniejsze w byciu żoną kierowcy zawodowego?
Najtrudniejsze są momenty, w których kumulują się problemy i trzeba sobie z nimi radzić samemu. Trudno jest, gdy przychodzi słabszy dzień i tęsknota bardziej doskwiera. Nie jest łatwo, kiedy wiesz, że mąż ma nerwówkę (utarczki z dyspozytorem, przepychanki słowne i naciski, problemy na załadunkach czy rozładunkach) i jedyne co możesz mu powiedzieć to: nie denerwuj się, nerwy wykańczają, w nerwach ciężko wybrać dobre rozwiązanie... Stresująco bywa także w momentach, w których nie możesz się przez jakiś czas skontaktować z mężem, umysł zaczyna wariować, a wyobraźnia podsuwa obrazy widzianych ostatnio wypadków z udziałem ciężarówek.Czyli dzielicie się problemami i wspieracie w gorszych chwilach?
Tak. Rozmawiamy ze sobą kilka razy dziennie i staramy się dzielić wszystkim, tak by druga strona mogła wesprzeć i doradzić. Można pokusić się o stwierdzenie, że obciążamy się wzajemnie, ale tak postanowiliśmy i staramy się tego trzymać. Jeśli zaczniemy ukrywać kłopoty i wszystko dusić w sobie, chcąc zaoszczędzić nerwów drugiej stronie, to w dalszej perspektywie wpłynie to negatywnie na relacje i związek. Czasami mamy włączone kamery, rozmawiamy, ale zdarza się, że po prostu milczymy. Mąż widzi jak krzątam się po domu, a on w tym czasie przygotowuje sobie posiłek lub przegląda informacje. Ta "nieobecna obecność" jest dla nas ważna, bo jesteśmy bliżej siebie.Czego praca męża wymaga od ciebie?
Przede wszystkim cierpliwości, samodzielności i pokory. Staram się by wiedział, że ma gdzie i do kogo wracać. By odległości nie wpłynęła negatywnie na naszą relację.Czy świat truckerski jest interesujący dla kobiety?
Jestem przekonana, że tak. Rosnąca liczba kobiet decydujących się na pracę za kółkiem jest tego dowodem. Według mnie, kobiety częściej decydują się na tę pracę realizując swoje marzenie. Oczywiście są kierowcy, dla których prowadzenie ciężarówki to połączenie pracy z pasją, ale kobiety rzadziej siadają za kółkiem przez wzgląd tylko na kwestie finansowe.Kierowcy nie mają dobrych opinii, często słyszy się uwagi czy złośliwe komentarze na temat ich pracy. Czy ty jako żona kierowcy spotykasz się z tym i próbujesz jakoś walczyć, interweniować?
Oczywiście, że się spotykam z różnymi uwagami i co więcej, z niektórymi się zgadzam. Staram się jednak oceniać reakcje, czy dane zachowanie przez pryzmat konkretnej osoby, a nie całej branży. Nie generalizuję i nie podoba mi się wrzucanie wszystkich do jednego worka.Mówi się, że powroty bywają trudne, a jak to jest w przypadku zjazdu męża z trasy i życia razem przez jakiś czas. Czy jemu naturalnie przychodzi przestawienie na tryb domowy i jak to jest w twoim przypadku?
W naszym przypadku powroty są fajne i z utęsknieniem czekamy na siebie. Każdorazowo mąż odlicza do zjazdu i dwa dni przed zaczyna się pakować. Ja natomiast na kilka dni przed jego powrotem planuję potrawy, które dla niego przygotuję. Witamy się z uśmiechem, a co do przestawienia się na tzw. "tryb domowy", u nas przychodzi to naturalnie. Widząc jakiś program związany z jego pracą automatycznie przełącza kanał twierdząc, że nie będzie się w domu katował pracą. Często powtarza też, że kabina jeszcze domu nie przysłoniła i dopóki tak myśli, to jest ok.Czy decyzja o podjęciu przez męża tej pracy była waszą wspólną?
Tak, decyzja była wspólna. Wymagała od każdego z nas poświeceń i trzeba było wspólnie wszystko przegadać, przemyśleć i poukładać.Czy do stresu związanego z tym, że on jest daleko i obawy przed wypadkiem można się przyzwyczaić?
Odpowiem krótko: NIE.Pomagasz przygotować się do trasy?
Oczywiście, że pomagam, ale nie wyręczam. Wspólnie jedziemy na zakupy, ale ja skupiam się na sprawunkach do domu, a on dba o te na wyjazd. Przecież to on wie najlepiej, co jest mu potrzebne. Te rozwiązania wypracowaliśmy przez lata. Pakowanie to zajęcie męża, a ja dbam o stroną kulinarną przygotowując weki (obiady, dżemy, soki, pasztety, czasami własne domowe wędliny i mięsiwa, itp.). Tuż przed wyjazdem przygotowuję prowiant na drogę, a na sam koniec pakuję lodówkę.Jesteś dumna z bycia żona kierowcy zawodowego?
Jestem dumna z mojego męża i zawód nie ma tu nic do rzeczy. Poza tym jestem dumna z siebie, że nauczyłam się dbać o naszą relację, że potrafimy za sobą zatęsknić. To jest ważne, a nie to że mój mąż jest kierowcą, a ja żoną kierowcy.Nikt nie przygotowuje do takiego życia, do czekania, martwienia się i samotności. Masz może jakieś rady dla kobiet, których mężczyźni rozpoczynają pracę jako kierowca zawodowy.
Każdy z nas jest inny i mamy różne spojrzenia na pewne kwestie. Ja z racji wieku trochę inaczej patrzę na świat, mam inne priorytety niż kilkanaście lat temu. Młodość rządzi się swoimi prawami i trudniej o pokorę, której nabywa się z wiekiem i doświadczeniem. Nie wszystkiego da się nauczyć, ale ważne jest by mieć kawałek swojego, odrębnego świata. Mam na myśli tutaj hobby, pasje, coś co pozwoli na wyrwanie się z klatki i co sprawia nam radość.Kilka rad uniwersalnych: nie poddawać się kiedy nadejdą problemy, przepracowywać je razem, rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Nie zamykać się na argumenty drugiej strony, nauczyć się słuchać. Szkoda tracić czas na kłótnie. Moja złota zasada nigdy, ale to nigdy nie dopuszczać do rozstania (wyjazdu w trasę) w złości.
Dziękuje za rozmowę.